ponad 700 km po polskich drogach – bezcenne
i powtarzam – lepiej jeździć drogami powiatowymi i gminnymi (choć byle jak oznakowane – to tubylcy służą pomocą) niż tak zwanymi krajowymi.
i pytanie pomocnicze: kto jest bardziej nienormalny: 10(!!!) kierowców którzy na pustej i prostej drodze wloką się w sznurku za ciężarówką z zawrotną prędkością 70 km/h, czy ten, który ich wszystkich (!!!) wyprzedził…
no to ruszam na autostradę odpocząć sobie chwilkę….
jeszcze nie wróciłeś?
juz dawno – to pisalem z makdonalda przed autobanem
150 km w 1h 20 min z tankowaniem samochodu i wizyta w nocnym ;)
Cza kiedyś kanapke zjeść, to się człowiek powlecze powoli, z piersiówki zapije.
Definitywnie ten co wyprzedził – nienormalny i dostanie zawału i wylewu.
widze, ze nie zyczy mi pa dlugiego zywota….
może tam było ograniczenie do 70km/h?
może ta ciężarówka miała atrakcyjny zadek?
a tych 10 (normalnych) to amatorzy atrakcyjnych zadków?
nie bylo
teren niezabudowany
zadnych ograniczen
prosta z poboczem
luz malina
zadek to mogl podziwiac ten pierwszy
a reszta?
ale to „norma” u nas
bo co jest nienormalnego w wyprzedzaniu?
nic nie jest nienormalnego w wyprzedzaniu
komuś się najzwyklej nie spieszyło.
nie chciało.
co w tym nienormalnego?
bo u nas to norma, że jak nie wyprzedza
to frajer
jeszcze go trzeba zelżyć i obtrąbić
i zaszufladkować
10?
na milosc boska!
pani pojezdzi i zobaczy
ludzie sie boja wyprzedzac
(a dlaczego, to juz inna historia)
i nie wiem dlaczego pani tu o trabieniu
a juz pomijam tych „niespieszacych”, ktorzy lamiac przepisy niespiesza sie nie zachowujac odleglosci od pojazdu poprzedzajacego
zreszta
nic tego nie zmieni chyba
nawet 10 pasmowe autostrady
tak jak nic hcyba niestety nie zmieni debili wyprzedzajacych przed zakretem
(tak, tu juz jestem obelzywy i szufladkujacy, a nawet nie omieszkuje takiego obtrabic)
30 lat nie wyprzedzałem i dobrze było, a jak się „śpeszył” ktuś obok to wiadomo – rusek albo polak.
ojojoj
Znam takiego człowieka, który przez rok mieszkał i pracował w UK. Po powrocie do Polski jeździł normalnie, tzn: nie spieszył się, nie lawirował między samochodami, żeby być szybszym o 3 minuty, nie przeklinał, zatrzymywał się przed przejściem dla pieszych, przepuszczał kierowców próbujących włączyć się do ruchu. W samochodzie było miło i spokojnie. Czas jazdy nie wydłużał się znacząco. Niestety, po miesiącu przebywania wśród innych jeżdżących „sprytnie i efektywnie”, sielanka skończyła się.
oBoze
to az musial pojechac do jUKeju?
i ta zaraza taka nieueczalna, ze po miesiacu wrocilo do polactwa?
u nasz się nie da wyprzedzać
wszyscy jeżdżą slalomem
dziur tyle, trzeba się skupić
żeby koła nie urwać
tak, tak
Se auto na gonsienicach kupić.
nie pomoze, dzis jeden miglanc w terenowce zepchnac do rowu, bo asfalt byl nierowny…
pewnie se lufę i karabiny wymontował
nie wnikalem
po prostu pojechalem dalej
klimaty… wystarczy lekko za miasto wyjechac- inny swiat ( na drogach)- nijak się ma do miejskiego jezdzenia choć też -głupie
pani sie myli
to jest wlasnie miasto na drodze
Pingback: trzysta czterdziesty siódmy zachód słońca « Blog Archive « 999 Sunsets