punk’s not dead
Tak się kształtują elity… jaka prasa, taka praca
bitnicy? tak – bitwa o kredyt (=czy się stoi, czy się leży – to kredycik się należy… później się weźmie kredycik na spłatę kredyciku)
* a tytuł wpisu jest oczywiście tytułem piosenki Śmierci Klinicznej
któren to zespół już dawno nie istnieje, ale Pan co napisał te słowa (wciąż aktualne), gra nadal i nawet właśnie wydał płytę
Ponieważ głęboko w dupie mamy powody dla których ktoś chce lub już nie chce mieszkać w pałacu, posłuchamy sobie wiązanki starych dobrych piosenek zagrzewających do walki z systemem
ach
i byłbym zapomniał coś z naszego podwórka:
ze specjalną dedykacją dla wszystkich byłych, obecnych i przyszłych kandydatów
Pan Makowski pastwił się delikatnie
ja trochę mniej
Ci, którzy decydowali się na punk – wybierali życie na marginesie PRL.
każdy żył na marginesie
mniej lub bardziej tym marginesem zbierał wpierdol
do tego nie trzeba było być pankiem, wystarczyło pójść do sklepu
Konflikt był nieunikniony. Dziś brzmi to może śmiesznie, ale nawet noszenie agrafek było surowo zakazane i wywoływało zainteresowanie ciała pedagogicznego oraz Milicji Obywatelskiej.
jak coś było zakazane, to nie wywoływało żadnego zainteresowania, tylko reakcję (marginesem po plecach)
Pretekstem do interwencji organów porządkowych były jak zawsze w PRL względy bezpieczeństwa. Tępiono czarne skóry i punkowe fryzury –irokezy.
nie samą skórą i irokezem punk stał
Wyjątkiem był Jarocin, od lat 80. mekka polskiego punku, gdzie pojawiało się wiele punkowych załóg z całej Polski.
nie był żadnym wyjątkiem
Walter może by chciał, ale tak nie było
Łatwo wytłumaczyć schizofrenię komunistycznych władz, które na początku powstrzymywały rockową falę, a później starały się ją wykorzystać dla własnych interesów, bo osłabiała zainteresowanie młodzieży polityką i „Solidarnością”.
jeśli już władza czymś chciała odwracać uwagę młodzieży do Perfektami i Lady Pankami (wHaliGwardii)
Jednak dla punkowców nie było litości. Na muzykę dzieci-śmieci nie było miejsca w młodzieżowej prasie, co dopiero w telewizji i na radiowej antenie – nawet w najbardziej liberalnej Trójce.
wielkie gówno prawda
ZeTeSelowskie (no muodziezowe) „Zarzewie” regularnie drukowało w sobotę foty kapel, które występowały w Jarocinie – również, a może zwłaszcza punkowych
W trójce z punk rockiem zapierdalał Wiernik (wtorek 20:00) Rogowiecki (piątek bodaj 15:00) a w dwójce zdaje się albo harcerskiej Sławek Gołaszewski czasami coś puszczał – czasami nie dlatego, że udało mu się przemycić, tylko zazwyczaj puszczał bardziej uduchowione kawałki
Muzycy Kryzysu, a potem Brygady Kryzys, nieustannie mieli kłopoty. Nagrali słynny „czarny” album, ale w wyniku „działań administracyjnych” w 1982 r. musieli się rozejść. Nie mieli siły zmagać się z codziennymi problemami. Przecież grało się wtedy tylko w klubach, którymi zarządzały socjalistyczne organizacje młodzieżowe.
i całkiem dobrze grało się sporej liczbie kapel
Na własne oczy widziałem koncert zespołu w Jarocinie przerwany przez organizatorów, gdy wokalista Dezertera „Skandal” parodiował na scenie komiks o Hansie Klossie.
ale to nie Hans Kloss przerwał koncert Dezertera, tylko działacz młodzieżowy Walter Hełstowski – „Kochana załogo pankowa, tak dalej grać nie będziemy, czy to jest jasne?”
i szło bardziej o to co się działo POD sceną, a nie na niej
W filmie Borcucha, poza znakomitą muzyką Daniela Blooma, wykonywaną przez niego i Leszka Możdżera, można usłyszeć historyczne nagrania: „Plakat” i „Ku przeszłości” Dezertera, a także „Piosenkę o mojej generacji” Deutera.
Ku przYszłości – i to żadne historyczne nagranie, bo wyszło na singlu tonpressu pod tym samym tytułem
jeśli już jakieś kawałki dezertera miały by być historyczne, to raczej Burdel, czy Polen polen ueber alles